Poszukiwania osoby zakończone relacja….

„Kiedy pomagamy innym, pomagamy sobie, ponieważ wszelkie dobro, które dajemy, zatacza koło i wraca do nas.” – Flora Edwards. Historia walki, która trwała do dziś.

1 stycznia 2019 roku o godz. 16:28 otrzymaliśmy informację o zaginięciu w Kole, natychmiast skontaktowaliśmy się z rodziną, od której zebraliśmy podstawowy wywiad. 62-letni mężczyzna – mąż, ojciec oraz dziadek wyszedł z domu pozostawiając wszystkie swoje dokumenty oraz telefon – który zawsze brał ze sobą.

Minęły już 2 dni, rodzina dotychczas poszukiwała mężczyzny na własną rękę sprawdzając liczne miejsca.
Nawiązaliśmy kontakt z zaprzyjaźnioną jednostką – Specjalistyczną Grupą Ratownictwa Technicznego OSP Mosina. Jasne było, że gdy za parę godzin spadnie śnieg nie będzie już możliwości użycia psów do wyznaczenia drogi, jaką mógł przemieszczać się zaginiony.

O godz. 17:06 zapadła decyzja o wyjeździe. Zostały wprowadzone sektory polegające na założeniu możliwości, że mężczyzna mógł wpaść do wody (m. in. rzeka Warta oraz liczne zbiorniki wodne). 40 minut później z Ostrowa Wielkopolskiego do Koła w dwóch samochodach jechało 7 ratowników gotowych do działań w nocy oraz na nieznanym terenie.

W trakcie drogi poprosiliśmy rodzinę o zebranie ochotników, którzy nam pomogą przeszukiwać teren. Kiedy dojechaliśmy na miejsce -byliśmy bardzo zaskoczeni widząc 40 osób, wyposażonych w latarki oraz kamizelki! Szczerze – nie wierzyliśmy, że w ciągu niecałej godziny udało się zebrać taką ilość osób!

Rozpoczęliśmy pierwszą fazę poszukiwań idąc w sektory nad rzeką. Podzieliśmy się na grupy, wyposażeni w radiotelefony zapewniliśmy komunikację. W drodze do nas była jednostka z Poznania. Warunki pogodowe – opady deszczu nie ułatwiały pracy nad podmokłym/bagnistym terenie. Po wstępnym przeszukaniu sektorów przyjechały do nas dwa wozy z 4 psami wyszkolonymi do poszukiwań zaginionych osób.

Wszystkie siły i środki skierowaliśmy w pobliże miejsca zamieszkania. Ludzie zostali poproszeni o sprawdzenie garaży i piwnic. W tym samym czasie przewodnik psa pobrał próbki z zapachami osoby zaginionej. Grupa strażaków ochotników (m. in. OSP Koło nad Wartą KSRG – dzięki wielkie!) oraz mieszkańców Koła wraz z rodziną udała się, a raczej pobiegła za psem z przewodnikiem. Warto zaznaczyć, że dla piesków to były bardzo ciężkie warunki – wiatr w porywach 50-60 km/h! Każde miejsce za psem było wstępnie sprawdzane za pomocą ochotników.

Około godziny 23 ślad został utracony w okolicach ulicy Zakładowej. Teren tam jest bardzo ciężki – otwarte studzienki, doły o głębokości do 4 metrów oraz las. Powierzchnia: 1000 metrów x 500 metrów. Miejsce zostało sprawdzone przez 4 psy.

Po otrzymaniu „zielonego światła” na wejście w obszar przeszukiwany przez psy, ochotnicy rozpoczęli poszukiwania tworząc tyralierię. Z każdą minutą nasze rzeczy były coraz bardziej mokre, a wiatr pogarszał panującą sytuację. Tak walczyliśmy do godziny 1 w nocy. Bez efektu. Do domów wróciliśmy o godzinie 3.
Po paru godzinach snu – trójka ratowników postanowiła wrócić na miejsce i koordynować dalsze działania ochotników na miejscu. Otrzymaliśmy dokładne informacje, w którym kierunku prowadzić działania – jak się później okazało – pieski nadały odpowiedni kierunek dla finału.

40 ochotników, w drugim dniu poszukiwań wyruszyło w wyznaczone tereny. Efekt? Sprawdzony każdy metr kwadratowy z 258 hektarów! Z pomocą ludzkich nóg oraz quadów. Będąc w kontakcie z policją w Kole przekazaliśmy informacje na temat lokalizacji kamer, które warto sprawdzić. Na miejsce byli wysłani natychmiast funkcjonariusze.

Rodzina, pomimo nieprzespanych nocy była cały czas przy nas. Nie poddawali się. Przyjechali wszyscy, którzy parę dni wcześniej razem zasiadali do stołu. Wywiad w domu zaginionego oraz liczne rozmowy przez telefon słysząc w tle „kiedy wróci dziadek?” – zmotywowały nas do podjęcia się ostatniej – potężnej, siłowej próby odnalezienia mężczyzny.

W sobotę (05.01.2019) przeprowadziliśmy odprawę, na której ustaliśmy plan działania do podjęcia się koordynacji akcji poszukiwawczej. Pobudka o godz. 5. Przyjechaliśmy na miejsce zbiórki o godz. 7:30. Trzy samochody z 10 ratownikami + kajak ratowniczy + zabezpieczenie łączności na czas prowadzenia działań. Po chwili przyjechała Ochotnicza Grupa Poszukiwacza woj. Łódzkiego, która powstała po naszej akcji w Tuszynie k. Łodzi – świetnie ponownie spotkać ludzi, którzy już pomagali!

Z każdą minutą na miejsce dojeżdżały kolejne osoby. Ostatecznie przybyło ponad 70 osób na miejsce zbiórki – w tym operatorzy 3 dronów, 4 quadów (w tym jeden z torbą R1).

Spodziewając się takiej ilości ochotników odprawa przebiegła bardzo sprawnie. Nastąpił podział na 3 grupy, z której każda z nich składała się z koordynatora oraz dwóch pomocników. Z informacji, jakie otrzymaliśmy dzień wcześniej miały dostać dyspozycję na wyjazd łodzie ratownicze do przeszukania Warty. Jak się okazało – w dalszym ciągu ich nie było. Po paru minutach udało się wyjaśnić sytuację i jednostki OSP z łodziami jechały do nas.

Zostały ustawione kryptonimy w zależności od grupy lub pełnionych funkcji. Po podpisaniu deklaracji i udzieleniu informacji o zagrożeniach grupy około godz. 8:30 zostały skierowane w wyznaczone sektory. Samochód techniczny z kajakarzem (ratownikiem wodnym) udał się w miejsce wodowania – w zabezpieczeniu na lądzie z quadem.

W samochodzie koordynacyjnym składającym się z: kierowcy, nawigatora, głównego koordynatora oraz dwóch pomocników były prowadzone działania mające na celu ukierunkowanie grup w dane sektory z wykorzystaniem pozycjonowania na żywo oraz systemu SIRON (w skład SIRON’a wchodzi aplikacja Szukamy i Ratujemy).

Komunikacja i łączność z grupami przebiegała prawidłowo. Kolejne sektory były sprawdzane, a w trakcie ich były ujawniane rzeczy w postaci bluzy oraz skarpetek. Zdjęcia natychmiast docierały do samochodu koordynacyjnego, a z niego do rodziny. W ciągu 2 minut mieliśmy odpowiedź czy rzecz mogła należeć do zaginionego. O godz. 11:40 wszystkie grupy spotkały się w sektorze BOA-4 oraz otrzymały dalsze instrukcje.

Chwilę wcześniej bardzo ważną decyzję podjął już zmarznięty ratownik wodny – Ernest – sprawdzający prawy brzeg rzeki. Po dopłynięciu do miejsca wyjścia – stwierdził, że sprawdzi jeszcze najbliższy kilometr rzeki. Cały kajak był już pokryty lodem – tak samo, jak cała półsucha pianka ratownika. Przekonał strażaków na łodzi ratowniczej, aby popłynęli dalej – oni sprawdzali lewy brzeg Warty. Jak się okazało – determinacja ratownika odegrała tutaj kluczową rolę.

W momencie, kiedy mieliśmy zaczynać przechodzić do sektorów znajdujących się przy rzece – o godz. 11:53 i 41 sekund został uruchomiony system wzywania pomocy z pokładu łodzi ratowniczej –zgodnie z procedurą wiadomość zawierała informację tekstową „odnaleziony”. Wszelkie działania na lądzie zostały wstrzymane, a pojazd koordynacyjny oraz techniczny udały się we wskazaną pozycję GPS.

W trakcie dojazdu przez wóz koordynacyjny została powiadomiona policja o odnalezieniu ciała. Warto zaznaczyć, że dzięki aplikacji można było zlokalizować miejsce zdarzenia z dokładnością do 3-5 metrów. Korzystali z niej również funkcjonariusze policji.

Do czasu przyjazdu patrolu miejsce zostało zabezpieczone taśmą ostrzegawczą. Nasze zadanie zostało wykonane.

Akcja poszukiwacza została zakończona z tragicznym finałem. Rodzinie składamy najszczersze kondolencje.

Powyższa akcja pokazała, że jesteśmy w stanie podjąć nierówną walkę. Ochotnicy – jesteście wielcy. Pokonaliście setki kilometrów, niektórzy z Was szli dla zupełnie nieznajomej osoby. Nie poddaliśmy się po pierwszym dniu. Nie poddaliśmy się w drugim. W trzecim daliśmy z siebie wszystko.

Dzięki Wam rodzina będzie mogła godnie pochować swoją bliską osobę. Pomagajmy, bo nigdy nie wiadomo czy nie znajdziemy się w takiej samej sytuacji.

W działaniach łącznie uczestniczyło ponad 150 ochotników, nikt w trakcie poszukiwań nie został ranny.

Źródło ze strony: Szukamy i Ratujemy


Autor: admin

Copy Protected by Chetan's WP-Copyprotect.
%d bloggers like this: